2009-SKRWA

Wykorzystując dni wolne, jakie zawsze towarzyszą świętu Bożego Ciała, Klub Kajakowy ARKA V wybrał się na pogranicze Mazowsza na spływ rzeką Skrwą ( prawobrzeżną ).
11 czerwca w Boże Ciało wyruszyliśmy o godz. 7.30 z ul. Witebskiej i przy nienajlepszej pogodzie ( wietrznie i chłodnawo ) dotarliśmy około 10.00 do bazy. Bazą naszego spływu był zajazd „U Krzysia” ( 507 936 792 ) przy drodze krajowej Toruń – Warszawa w Wólce.
Przemiła gospodyni Pani Małgosia sprawnie nas rozlokowała w 2 – os. pokojach (cena b. umiarkowana ) i o 11.00 wyruszyliśmy do m. Łukomie, gdzie już w pełnym słońcu wodowaliśmy się na maleńkim stawku za zastawką, tuż przy drodze obok cmentarza. Skrwa ma w tym miejscu ok. 5 – 6 m. szerokości z umiarkowaną ilością przeszkód ( drzewa w nurcie ).
Już po ok. 4 km. – młyn i niemiła przenoska przez las pokrzyw ( po prawej ). Staś zabawia się puszczaniem statków i spędzamy tu prawie godzinę. Spływ woduje b. opornie ( jest pięknie i słonecznie ) daję więc przykład schodząc pierwszy ( i tak już zostanie do końca ).
Niestety potem pogoda się załamuje, a gdy dopływamy do progu w Rachocinie zaczyna padać. Próg można przepływać, pod warunkiem, że jest odpowiednia ilość wody. 2 km za progiem dwa mosty drogowe i zajazd w miejscowości Mieszczk (trzeba uważać aby nie minąć) gdzie lądujemy na mini łące i wnosimy kajaki na parking.
W piątek niektórzy odpoczywają, więc wodujemy się w zaprzyjaźnionym już zajeździe, tuż przy moście Sierpc – Lipno. Za 200 m ujście Sierpienicy, a zaraz za nim próg kamienno – betonowy ( dobre ponad 1 m ), który jedynki przepływają a dwójkę Norberta przenosimy prawą stroną. Reszta uczestników w tym czasie robi zdjęcia z mostu kolejowego. Dopływamy do przenoski i młyna w miejscowości Kwaśno, przenosić raczej z lewej strony ( choć brzydkie wyjście ), przenosząc z prawej przechodzimy przez zagrodzone ogródki warzywne.
Cały przepłynięty odcinek nadaje się na park krajobrazowy ( wyspy, rozlewiska, odnogi, – krajobraz powrotnie pierwotny ). Dalej płyniemy spokojną, acz nieuregulowaną rzeką z elementami dzikości krajobrazu. Wreszcie znajdujemy dużą łąkę na zakolu po lewej ( wysoki brzeg ale się nie obsuwa ). Piotr uczy Norberta posługiwać się rzutką ratowniczą czemu przygląda się stado krówek ( mają niezły ubaw gdy rzutka zawisa na wys. 7 m na drzewie, po drugiej stronie Skrwy ). Zmęczeni długim etapem i kryzysem dnia drugiego kończymy pływanie wcześniej w m. Obręb przy moście drogowym.
Sobotni poranek 13.06.wita nas ulewami i wichurą, przekładamy wyjazd o 30 min na 9.30 choć są głosy aby czekać do południa. Gdy wyjeżdżamy w okrojonym składzie ( dzieci i kobiety dojadą później ), w zasadzie nie pada. Wodujemy się o 10.30 i w obawie przed deszczem nieźle gnamy i 11 km do Zdziembórza robimy w 1,5 godziny, gdzie przy moście i naszym busie czekamy na resztę grupy i wtedy już leje. Przerwa w deszczu o 13.00 więc schodzimy na wodę. Piotrek z Andrzejem zostają czekając na spóźniające się dziewczyny.
Skrwa rozszerza się i wypłyca, trafiają się progi przy ruinach młynów, które można spływać. Trafia się też olbrzymie drzewo ( którego nie można, ani nad – ani pod – ani brzegiem ) i przy wysiadaniu moczę tyłek. Tak dopływamy pod most do Parzenia, gdzie na łące czeka Marek z busem, można się rozgrzać i przebrać. W ciągu godziny dobija reszta spływu. Kilka osób tutaj kończy spływ ( ależ Stasiu ma opiekę ), a my wykonujemy ostatni skok do m. Sikórz i to był błąd. Dopływamy do olbrzymiej zwałki ( ze 20 m. długości, setki poplątanych drzew, zaraz za nią następne drzewa w nurcie, a za 200 m most, którego widok przyjmujemy z ulgą ( nie wiemy co nas czeka ). Okazuje się, że musimy wynieść kajaki po grząskiej, śliskiej drodze 400 m pod górkę ( nie ma mowy aby samochód stąd wyjechał ).
Pamiętajcie nigdy nie kończcie w m. Sikórz!!
W niedzielę przy pięknym słońcu żegnamy się z Panią Małgosią i ruszamy do Sikórza, gdzie jednak poza Basią z Piotrem nie ma chętnych do 400 m noszenia kajaków. Idziemy więc na spacer wzdłuż Skrwy. Nie widząc więcej zwałek ruszamy 2 km dalej, gdzie jest most i łąka, zachęcająca do zejścia na wodę. Szkoda tylko, że most w Radotkach – Lasotkach jest tak dobrze poogradzany, nawet do schodków nie ma dojścia. Wodujemy się ok. 11.00 i bez większych problemów po pięknych rozlewiskach, utworzonych na rzece, na skutek cofnięcia się wody ( podpiętrzony Zbiornik Włocławski ) dopływamy do Wisły w m. Murzynowo. Rozpoznawczo wypływam ( w 1 – ce) na Wisłę skąd nieprzyjemny wiatr i fala wygania mnie z powrotem pod most. Korzystając z gościnności nieobecnego gospodarza działki, tuż nieopodal mostu wynosimy kajaki do drogi skąd za chwilkę zabiera nas Marek z dziadkiem Jurkiem i wnuczkiem Stasiem, którzy uczą baranka fruwać!
Do Bydgoszczy wracamy już w pięknym słońcu i jedno wiemy na pewno – na Skrwę warto wrócić!
Opracował – LECH BOCZKOWSKI